Miał plany i szczęście i ego tak wielkie że przyznać się do porażki byłoby przekleństwem Mówił „co będzie to będzie” I robił sobie wrogów, gdy walczył o miejsce Mówił że by za nią umarł Kurwa nigdy nie widziałem, żeby ktoś się tak rozumiał Wpadał z nią, pił, znał umiar Ona miała czuć się dobrze, on miał czuwać Coś pękło, kiedy przyszła codzienność I wiesz co? zaczęli żyć na odpierdol .... REF* Jak spotkasz ich pozdrów i spytaj jak żyją Bo łączyło nas więcej niż przyjaźń i piwo To smutne, zabiła ich ulica i miłość I przez to nic już nie będzie jak było Mieliśmy błękitne oczy i nikt nas nie kochał Oprócz nas samych, kurwa nikt nas nie kochał, to smutne I jeśli jeszcze kiedyś ich spotkasz Pozdrów ich proszę i powiedz, że szkoda mi ich