"Nie martw się moje dziecko, wszystkich ich zabijemy"
Tak to oto Kuba spędza wieczór w Gdańsku. Przy naprawdę dobrym amerykańskim filmie, który mało ma w sobie typowej Amuuurica(o dziwo!). Arabia Saudyjska, podwójny zamach na osiedle amerykańskie. Zespół agentów FBI przybywa, by pomóc w wyjaśnieniu zamachu. Co jak co..wychodzą bez szwanku, rozwiązują siatkę terrorystyczną raptem w 5 dni! Dżizas, jakby tacy byli w rzeczywistości to nie byłoby terroru na świecie! Całość oparta w suchym i nieprzyjaznym klimacie bliskowschodnim. Niemal cały film to żmudne dochodzenie w sprawie ataku. Końcówka, to jest to co uwielbiam w filmach z motywem wojny, terroryzmu, mianowicie walka uliczna. Znamienitym przykładem jest mój ulubiony "Helikopter w Ogniu", jednak sceny przedstawione w "Królestwie" są ciekawie ujęte.
DWA. Muzyka. Taaak, rozanielam się gdy muzyka jest genialna. A jest. Uwierzcie mi. Ścieżka dźwiękowa skomponowana przez Danny'ego Elfman'a wpada w ucho i odpręża. Jeśli chodzi o film- idealnie dopasowana.
Co do scenariusza. Nie mam zastrzeżeń, Amerykanie mieli mało praw by móc cokolwiek dokonać w sprawie zamachu, jednak z czasem zdobywali sobie szacunek i przyjaźń. No tak, wielcy przyjaciele całego świata w końcu dokonali niemożliwego i zabili w pokazowym stylu wszystkich winnych atakowi terrorystycznemu.
C o z tego? Na miejsce jednego przywódcy przybędzie kolejny, mający mniej skrupułów i bezwzględniejszy.
Z drugiej strony pokazuje również, że nie każdy Muzułmanin to terrorysta,jednak nastoletni chłopcy nie widzący innego spokojniejszego świata lgną ku złu, sprowadzeni na tą drogę przez starszyznę oraz ichniej interpretacji Koranu..
To takie moje podsumowanie.
"The Kingdom" - 9/10