On natchniony i młody był, ich nie policzyłby nikt
On im dodawał pieśnią sił, śpiewał, że blisko już świt
Świec tysiące palili mu, znad głów unosił się dym
Śpiewał, że czas, by runął mur, oni śpiewali wraz z nim.
Czy warto wyłamać murom kraty?
Rok 1978. Jacek Kaczmarski słyszał wówczas utwór Lluisa Llacha - L'Estaca (Słup). Tak narodził się jego najpopularniejszy utwór - "Mury".
Rok 1980 - rozentuzjazmowany tłum rewolucjonistów pt. "Solidarność" przyjmuje "Mury" jako swój hymn związkowy.
Niesłusznie.
Dlaczego? Otóż słowa "Murów" zostały kompletnie przeinaczone. Nie jest to wcale pochwała rewolucji, jak za czasów komunizmu "Solidarność" próbowała sobie to interpretować. Słowa Kaczmarskiego są wręcz czymś odwrotnym - są przestrogą dla ludzi i zapowiedzią na przyszłe wydarzenia. Są też wołaniem do tłumu, który ślepo wierzy w rewolucję.
Wyrwij murom zęby krat
Zerwij kajdany, połam bat
A mury runą, runą, runą
I pogrzebią stary świat!
Spójrzmy na to co dzieje się dzisiaj. Co przyniosła nam rewolucja? Iluzoryczną wolność, demokrację, na którą cały czas są "zamachy", rozdawanie pieniędzy, które nie wrócą do skarbu państwa, oddawanie połowy pensji państwu, by później otrzymać w zamian dziurawe drogi, czekanie w kolejce do lekarza lata, propagandę w telewizji i rozdawanie pod stołem pieniędzy mediom typu "Radio Maryja". Rewolucja przyniosła (a raczej zostawiła) nam również te same twarze za stołami od lat. Czy coś się zmieniło? A może żyjemy w czasach przykrywki demokracji? Pytanie zostawiam otwarte.
Wkrótce na pamięć znali pieśń i sama melodia bez słów
Niosła ze sobą starą treść, dreszcze na wskroś serc i dusz
Śpiewali wiec, klaskali w rytm, jak wystrzał poklask ich brzmiał
I ciążył łańcuch, zwlekał świt, on wciąż śpiewał i grał.
A może Kaczmarski się mylił? Może jednak był głupcem bredzącym słowa propagandy? Może mylił się tak jak mylę się ja? Może potrzebna jest kolejna rewolucja? Może czas wyrwać kraty z murów, czas zdjąć kajdany?